19 czerwca 2014

Sylvia Plath - "Paralityk"



To się zdarza. Czy będzie trwało? -
Mój mózg to skała.
Brak palców dla uścisku, brak języka,
Moim bogiem jest żelazne płuco,

Które mnie kocha, pompuje
Moje dwie
Torby na kurz, wdech i wydech,
Nie pozwoli

Znów mi opaść,
Gdy na zewnątrz dzień prześlizguje się jak taśma telegrafu.
Noc przynosi fiolety,
Gobeliny oczu,

Światła.
Miękkie, anonimowe
Głosy: "Dobrze się czujesz?"
Sztywna, nieprzystępna pierś.

Ja martwe jajko, leżę
Cały
Na całym świecie, którego nie mogę dotknąć,
Na białym, napiętym

Bębnie prześcieradła.
Fotografie odwiedzają mnie -
Moja żona, martwa i płaska, w futrach z lat dwudziestych,
Pełne pereł usta.

Dwie dziewczynki
Tak płaskie jak ona, szepcą: "Jesteśmy twoimi córkami".
Stojące wody
Owijają mi wargi,

Oczy, nos i uszy,
Przejrzysty celofan -
Nie mogę go przedrzeć,
Leżąc na gołych plecach

Uśmiecham się jak budda, wszystkie
Chęci pożądania
Opadają ze mnie jak pierścionki
Tuląc swe światła.

Pazur
Magnolii
Pijany własnym zapachem
Nie chce nic od życia.