Przeczytane 29.09.2013
"Domowy poradnik umierania" Debry Adelaide był nominowany do Orange Prize, ale nie lubię ckliwych wyciskaczy łez i nie miałam zamiaru czytać książki, którą o taką ckliwość podejrzewałam.
Bohaterka powieści, Delia, jest autorką poczytnych, nieco ironicznych poradników dotyczących wszystkich aspektów domowego życia. Jest perfekcjonistką, z radością oddającą się pracom domowym. Gdy okazuje się, że rak wykryty w jej piersi daje coraz to kolejne przerzuty i nie reaguje na terapię, Delia radzi sobie na swój sposób - przygotowuje się do śmierci metodycznie, pisząc jednocześnie ostatni z serii swoich poradników - poradnik umierania. Z właściwym sobie poczuciem humoru i ironią omawia własną stypę, analizuje rodzaje trumien dostępnych na rynku, a nawet je przymierza. Brzmi makabrycznie? Trochę tak, ale Delia robi to wszystko w sposób absolutnie bezpretensjonalny, niejako mimochodem. Jej głównym zajęciem jest przygotowanie swojej rodziny na życie bez niej. Zdając sobie sprawę, że nie będzie jej przy córkach, gdy będą dorastać, próbuje nauczyć je rzeczy, które jej zdaniem są istotne - na przykład jak zaparzyć dobrą herbatę. Skoro nie będzie jej na ich weselach, przygotowuje listę zakupów i innych ważnych rzeczy, które należy zrobić przed ślubem - i to pomimo, iż zdaje sobie sprawę, że do tych wesel może nigdy nie dojść.
Nużące domowe obowiązki zostają w tej książce przemienione w manifest radości życia. Dbałość o dom, ogród, rodzinę, nawet o kury jest przejawem troski i miłości. Delia sprząta, gotuje, mrozi kotlety na miesiące po swojej śmierci, przygotowuje długie listy pomocnicze, paczki dla córek, które odnajdą po jej śmierci, chcąc być w ten sposób obecna w ich życiu. Czytając, czujemy smutek, ale przede wszystkim podziw dla niezwykłych sił, jakie kochający życie człowiek potrafi zgromadzić w obliczu śmierci.
Oprócz przygotowania domu na swoje odejście Delia musi uporządkować też inne sprawy, swoje własne tajemnice. Ogólnie fabuła rozgrywa się na dwóch płaszczyznach, życie razem z synem, który w młodym wieku zginął oraz życie z nową rodziną. Te dwa wątki się ze sobą przeplatają dzięki czemu można poznać skąd u Delii takie podejście do choroby. W młodości stała przed najtrudniejszym wyborem jakiego może dokonać matka. Musiała podjąć decyzję czy oddać serce swojego syna do przeszczepu, pomimo bólu zgodziła się, dają jednocześnie życie innej osobie. Kiedy Delia jest na końcu swojej drogi, ktoś puka do jej drzwi okazuje się, że jest to kobieta, która teraz nosi serce jej ukochanego zmarłego dawno syna.
Gdyby tak u każdego wyglądało przeżywanie końca swojego życia, takie bezpretensjonalne podejście to o głębokiej żałobie kiedy będzie już po wszystkim można by zapomnieć.