3 października 2014

Sylvia Plath - "Bezsenny"


Nocne niebo jest tylko rodzajem kalki,
Niebiesko-czarne, podziurawione punktami gwiazd, 
Co przepuszczają światło, otwór po otworze - -
Światło białe jak kość, jak śmierć, poza tym wszystkim.
Pod oczyma gwiazd i rozwartymi ustami księżyca
On cierpi na pustynnej poduszce, bezsenność
Rozpościera wokoło swój drobny, drażniący piasek

Wciąż i wciąż stary, ziarnisty film
Ujawnia dawne kłopoty -- słotne dni
Dzieciństwa i młodości, lepkie od marzeń,
Twarze rodziców na wysokich łodygach, na przemian surowe i zapłakane,
Ogród zrobaczywiałych róż, które skłaniały go do łez.
Czoło ma wypukłe jak worek kamieni.
Wspomnienia walczą o miejsce dla twarzy jak zapomniane gwiazdy filmowe.

Jest odporny, na pigułki: czerwone, fioletowe, niebieskie -
Które tak ożywiały nudę długiego wieczoru!
Te słodkie planety, których działanie zapewniało mu
Życie przechrzczone w nie-życie na chwilę
I rozkoszne przebudzenie dziecka bez pamięci.
Teraz pigułki są zużyte i niedorzeczne jak klasyczni bogowie.
Ich makowo-nasenne barwy nic mu nie pomagają.

Jego głowa jest zamknięta głębią szarych zwierciadeł.
Każdy gest natychmiast umyka w dół alei
W niknącej perspektywie, a jego znaczenie
Wycieka jak woda z otworu gdzieś w oddali.
Nie żyje odosobniony, w nie osłoniętym pokoju,
Odkryte szpary jego oczu stężały rozwarte
Na nieprzerwane migotanie błyskawic sytuacji.

Przez całą noc na granitowym podwórku niewidzialne koty
Jęczały jak kobiety lub uszkodzone instrumenty.
On wyczuwa już światło dnia, swą białą niemoc,
Pełzającą z kapeluszem pełnym trywialnych powtórzeń,
Teraz miasto jest obszarem radosnych świergotów,
I wszędzie ludzie o pustych i srebrnych jak mika oczach
Jadą rzędem do pracy, jak po niedawnym praniu mózgów.

Teresa Truszkowska