7 września 2014

Sylvia Plath - "Rzeźbiarz"

Do jego domu bezcieleśni
Przychodzą, by wciąż wymieniać
Wizję i mądrość na ciała
Namacalne i ciężkie jak jego.
Ręce w geście bardziej kapłańskim
Niż ręce kapłana nie wywołują
Próżnych obrazów z powietrza i światła
Lecz stacje z brązu, drzewa i kamienia.
Uparcie w gruboziarnistym drzewie
Łysy anioł ciosa i kształtuje
Nikłe światło, z założonymi rękoma
Patrząc, jak jego świat zaćmiewa
Bezduszne światy wiatrów i chmur.
Zmarli wykuci z brązu panują na posadzie,
Odporni o czerwonych ciałach wciąż
Pomniejszają nas. Nasze ciała migoczą
Przed zgaśnięciem w tych oczach,
Które, gdyby nie on, byłoby pozbawione
Tego miejsca, czasu i swoich ciał.
Rywalizujące duchy walczą z sobą
Próbując wejść; wchodzą koszmary,
Aż jego dłuto je obdarzy
Życiem pełniejszym niż nasze
I spokojem trwalszym od śmierci