18 września 2013

„Uwielbiam odwiedzać księgarnie i rozmawiać z księgarzami; jest to zupełnie inna, specyficzna rasa ludzi. Nikt przy zdrowych zmysłach nie pracowałby za tak niską pensję, jaką mają ci sprzedawcy, ani żaden rozsądny kupiec nie podjąłby się handlu takim towarem - zysk jest wprost śmieszny. A zatem musi nimi powodować miłość do czytelników i czytania oraz to, że pierwsi mają dostęp do książkowych nowości...”

Przeczytane 17.09.2013


Książka napisana w formie epistolarnej, dzięki czemu na początku nie wiadomo do końca o co chodzi, jednak po przeczytaniu kilku wymienionych między bohaterami listów, książka coraz bardziej wciąga. Książka opowiada o losach ludzi podczas okupacji Wysp Normandzkich przez Niemców. Miejscowość Guernsey do której dotarła Juliet to jej raj, którego nie mogła odnaleźć w Londynie zarówno chodzi o miejsce zamieszkania jak i o ludzi.
Zafascynowana historią powstania Stowarzyszenia Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek zaczyna korespondować z członkami tego zgrupowania, opowiadają jej swoje wojenne wspomnienia, wspomnienia okupacyjne są traumatyczne jednak powstała grupa literacka jest odskocznią od ciągle czającego się zła. Powstała grupa jest specyficzna, nie ma tam wybitnych osobowości są to zwyczajni ludzie z wielką chęcią spotykania się razem i spędzenia razem kilku miłych chwil. Cała ta historia zaczyna się od pewnej kobiety imieniem Elizabeth, która zapoczątkowała Stowarzyszenie, dała mu życie, zorganizowała książki i "zmusiła" ludzi do współpracy. Była to piękna wewnętrznie osoba, podczas okupacji pomagała ludziom którzy byli prześladowani przez Niemców co groziło jej śmiercią. Związała się z okupantem, miała z nim dziecko. Sama skończyła tragicznie, wydana przez sąsiadów za ukrywanie młodego Polaka, została rozstrzelana. Zginęła, jednak pamięć po niej trwała w sercach ludzi których poznała, każdy ją dobrze wspominał dlatego Juliet początkująca pisarka postanawia poświęcić jej swoją książkę aby na zawsze uwiecznić losy Elizabeth. Książka kończy się bardzo optymistycznie, córka Elizabeth zostaje adoptowana, a Juliet bierze ślub z jednym z członków Stowarzyszenia.
Na mnie ta książka zrobiła ogromne wrażenie. Po pierwsze dawno nie czytałam książki w takiej formie, tak napisanej, na początku dość chaotycznej, jednak później nakreślony przez autorkę obraz poszczególnych postaci staje się coraz bardziej wyraźny. Każdy z bohaterów jest bardzo pozytywny, pomocny, normalny, potrafiący się dzielić i kochający drugiego człowieka w tak ciężkich czasach. Po drugie już nigdy nie przeczytam tak fascynującej książki o Miłośnikach Kartoflanych Obierek:)